Witajcie Wszyscy –
Skoro Genetto rozpoczął temat samostrzałów – pozwolę sobie dołożyć swoje trzy grosze.
W czasie naszego ostatniego spotkania – na tablicy w baszcie (nie piszę „na melinie”, bo Komtur bardzo nie lubi tego określenia

) – dość żartobliwie podałem garść informacji na temat procedury umożliwiającej legalne posiadanie kuszy, którą wonczas „przepracowywałem” osobiście.
Aktualnie (w związku z pomyślnym zakończeniem wszystkich formalności) chciałbym podzielić się pełną wiedzą zdobytą w tej sprawie. A nóż-widelec komuś z Was się ona przyda.
Zapraszam więc do lektury pierwszego tomu „Mojej drogi do kuszy”
I. WNIOSEK
1) Oczywiście forma pisemna.
2) Adresat – Komendant Powiatowy Policji, właściwy dla miejsca zamieszkania Wnioskodawcy.
3) Obok imienia, nazwiska, adresu i PESEL-u - wniosek powinien zawierać :
- podstawę prawną – art. 4 ust.1 pkt 4b), art.10 ust.1; ust.2; ust.3; ust.4 ustawy z dnia 21-05-1999 o broni
i amunicji (t.j. Dz.U. z 2022 poz.2516) – zwanej dalej ustawą.
- treść żądania – „ wnoszę o wydanie pozwolenia na posiadanie …. sztuk broni cięciwowej w postaci kuszy”.
- ważną przyczynę uzasadniającą posiadanie – ze względu na absolutnie „chore” brzmienie art. 10 ustawy –
czynne uprawianie odtwórstwa historycznego, sportu strzeleckiego, obawa o bezpieczeństwo osobiste,
działalność szkoleniowa, kolekcjonerstwo, łowiectwo lub pamiątkarstwo – NIE SĄ ważnymi powodami
udzielenia zezwolenia na posiadanie broni cięciwowej. Użycie w ust. 2 i 3 wskazanego artykułu pojęcia
„w szczególności” - zmusza nas do kombinowania w zakresie samodzielnego wymyślenia i uzasadnienia
„ważnego celu” posiadania kuszy. Wiem, że głupio to brzmi , ale tak naprawdę jest.
Praktycznie przepracowanymi, wymyślonymi celami z jakimi się spotkałem były : „naukowy” (mój wybór)
oraz „estradowy” (to też głupio brzmi).
Swój cel naukowy uzasadniłem wieloletnimi zainteresowaniami technicznymi i historycznymi,
członkostwem w KPK i LBH oraz celami statutowymi obu stowarzyszeń, zamiarem praktycznej
weryfikacji źródeł i przekazów historycznych oraz chęcią prowadzenia eksperymentów historycznych w
zakresie donośności, celności i szybkostrzelności. Dodatkowo powołałem się na posiadanie broni palnej,
uprawnienia strzeleckie i sędziowskie oraz możliwości zapewnienia bezpiecznego przechowywania.
- podpis.
Chwyciło – Komendant wniosku nie odrzucił, ani nie żądał jego uzupełnienia (co mogło nastąpić zgodnie
z brzmieniem art. 64 Kodeksu postępowania administracyjnego – tj. Dz.U. z 2023 poz. 775, dalej „K.p.a.”)
Wobec formalnej poprawności wniosku - Komendant Powiatowy wszczął postępowanie administracyjne
(prowadzone według reguł K.p.a.) i wyznaczył jednego z podległych policjantów do jego przeprowadzenia.
W toku czynności miałem możliwość pełnego i bieżącego (telefonicznego i osobistego) kontaktu
z policjantem prowadzącym sprawę.
Smutne spostrzeżenie – nie doświadczyłem żadnego „lżejszego” traktowania ze względu na legalne
posiadanie dużo groźniejszej broni palnej i doświadczenia w jej wykorzystywaniu.
II. POSTĘPOWANIE
1) Pierwszą ważniejszą czynnością Policji w tym postępowaniu (po stwierdzeniu poprawności formalnej
wniosku) – w moim przypadku – była wizyta dzielnicowego. Termin ustaliliśmy telefonicznie. W jej trakcie
padły standardowe pytania o karalność, mandaty, nałogi, konflikty sąsiedzkie (co równolegle zostało
sprawdzone w ich własnych bazach danych). Potem ogląd zbrojowni, podpisanie protokołu i krótkie
pogaduchy z sąsiadami. Chyba wyszło dobrze.
2) Następnie Policja informuje o konieczności i zakresie niezbędnych badań lekarskich – lekarz p.o.z.
(wykonujący badanie krwi, ciśnienia, wagi, wzrostu i audiogram), psychiatra, psycholog, okulista.
Każdy z doktorków z uprawnieniami do „przeprowadzania badań w kierunku pozwolenia na broń”.
Chyba popełniłem błąd finansowy, poddając się całej tej procedurze w jednej malborskiej przychodni,
oferującej full pakiet w jednym miejscu. Owszem – było w miarę szybko i na miejscu, ale drogo.
Każde z tych badań i każdego z tych lekarzy można byłoby pojedynczo znaleźć samodzielnie w bliższej lub
dalszej okolicy za sporo mniejszą kasę.
Z niewiadomych powodów okulista zafundował mi „jazdę” dedykowaną zawodowym kierowcom (!!!) –
ostrość, dno oka, daltonizm, olśnienia, widzenie zmierzchowe i najgorsze kurestwo jakie ledwo przeżyłem –
pole widzenia. Konsekwencją tej tortury był tygodniowy ból oczu. Gdyby Was również próbowano tym
potraktować – brońcie się, bo żadnego uzasadnienia i pożytku z tego badania dla nas nie ma. A lekarz
p.o.z. podsumowujący całość wszystkich kwitów medycznych - nawet na jego wyniki nie spojrzał.
Psycholog – 3,5 godziny posiadówki nad wstępnym wywiadem, czterema różnymi testami
i podsumowaniem. Jak łatwo się domyśleć – doktorek poszukiwał „niestabilności emocjonalnej” i „agresji”.
Spoko można się przed tym obronić, ale są też sprytne pułapki – powtarzanie tych samych pytań w różnych
testach (albo nawet w tym samym) i/lub przestawianie szyku wyrazów w takich samych/bardzo podobnych
pytaniach. Czujność i dokładne czytanie bardzo wskazane.
Bolesne dla mnie spostrzeżenie z całości badań – na żadnym z doktorków nie zrobiło najmniejszego
wrażenia to, że wcześniej byłem już badany w porównywalnym zakresie, z pozytywnym wynikiem.
3) Egzamin – akcja w KPP z pełnymi szykanami. Kontrola uiszczenia opłaty za egzamin (648 złotych na
rachunek Komendy Wojewódzkiej Policji), trzech mundurowych w komisji, losowanie testu (20 pytań
zamkniętych, trójwariantowych), 30 minut na rozwiązanie. Zakres – podstawowe zagadnienia z ustawy
(definicje broni, części broni, części amunicji, rodzaje pozwoleń, możliwości posiadania bez zezwolenia,
zasady przenoszenia i przechowywania) oraz naskórkowo sprawy z kodeksu karnego (stan wyższej
konieczności, obrona konieczna). Tylko jedno z pytań zahaczało o kuszę (bo wiele więcej w ustawie na ten
temat po prostu nie ma). Dokładne czytanie pytań bardzo wskazane. Przewodniczący walnął mi na początek
z grubej rury : „zaliczenie = 100 % poprawnych odpowiedzi”. Całe szczęście – wyrzeźbiłem maxa i nie
musiałem sprawdzać prawdomówności pana komisarza...
Pytania ponoć pochodziły z jakiegoś ogólnopolicyjnego, ogólnopolskiego zbioru 200 pytań
egzaminacyjnych, ale nie trafiłem wcześniej na nic takiego. Być może zostały ułożone ad hoc.
Mimo niewątpliwych nerwów i sztucznie pompowanej atmosfery powagi – impreza raczej kabaretowa.
Dobrze, że nie wspomnieli o praktycznej części egzaminu …
4) Zakończenie postępowania – decyzja Komendanta Powiatowego, wydana na podstawie art.104 K.p.a.
w pełnym zakresie uwzględniająca mój wniosek. Doręczona w czasie osobistej wizyty na komendzie, do
rąk własnych. Dla skrócenia procedury prawomocności decyzji – od razu po doręczeniu jej egzemplarza
pisemnie wnioskowałem o zastosowanie art. 127a K.p.a. (zrzeczenie się prawa do odwołania). Pozwala to
oszczędzić dwa tygodnie, a po takim zrzeczeniu decyzja jest od razu ostateczna i prawomocna.
Mając decyzję ostateczna można przystąpić do realizacji końcowych detali technicznych – doręczyć
policjantowi dwa zdjęcia (jedno do legitymacji posiadacza broni, drugie do akt) i wystąpić o wydanie tzw.
promesy (dokumentu, który każdy legalny kupujący musi wręczyć każdemu legalnemu sprzedawcy w
chwili zakupu instrumentu). Promesa wymaga uiszczenia opłaty skarbowej w kwocie 17złotych (na rachunek
macierzystego urzędu miasta/gminy) za jeden dokument. Warto zapłacić wielokrotność tej kwoty, żeby mieć
pojedyncze promesy na pojedyncze egzemplarze broni (chyba, że kupujemy od razu całość przyznanej ilości
u jednego sprzedawcy – co jest mało sensowne). Stosowanie promesy (dokumentu skonstruowanego dla
obrotu prawdziwymi giwerami) jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe, ale pewnie kiedyś sprawdzę jego
przydatność. Wydanie egzemplarza „legitymacji posiadacza broni” („czerwonej książeczki”) nastąpi dopiero
po złożeniu wniosku o zarejestrowanie pierwszego nabytego egzemplarza.
Całość akcji trwała od 27-10-23 do 21-12-23.
KONIEC TOMU PIERWSZEGO
Tom drugi niniejszej opowieści napiszemy razem z kolegą Adrianem. Będzie poświęcony poszukiwaniom, cenom, producentom, zakupowi oraz spodziewanej batalii przy rejestracji instrumentu/instrumentów (vide : promesa). Trafi on do druku tak szybko, jak będzie to możliwe

.
Bywajcie - Radek